Marek Powichrowski Marek Powichrowski
159
BLOG

Zagadka albo wariatka tańczy

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 2

Ten njus pojawił się jak kometa i równie szybko zniknął, a zupełnie niesłusznie. Otóż bohaterka tej zagadki wyznała, że miała spotkanie z Władimirem Władimirowiczem. Spotkanie rozczarowało ją. Jej serce pragnęło wesołych iskierek w oczach i błysku zrozumienia dla jej pięknej idei widowiska polsko-rosyjskiego „swiatło-dźwięk-prąd-gaz”. A zamiast tego było zimne (i pewnie pogardliwe) spojrzenie. Dlaczego o tym sobie przypomniała? Być może lepiej przyznać to samemu zawczasu kierując sprawę na zamierzone tory niż kto inny miałby o tym przypominać i stawiać pod publicznym pręgierzem za kumanie się - jak to oni teraz mówią o swojej niespełnionej miłości? - a, za kumanie się Putlerem.

Można by przejść nad tym do porządku dziennego jako przyczynek do kolejnej historii o braku historycznej wyobraźni (albo wręcz elementarnej wiedzy historycznej, że nie wspomnę o poczuci dumy narodowej) celebrytki czyli wyrobu elito-podobnego gdyby nie… - no właśnie - dopadły mnie natrętne pytania bez odpowiedzi.

Czy rzeczona wyżej bohaterka jest może wyższym rangą urzędnikiem w ministerstwie spraw zagranicznych aby spotykać się z premierem lub prezydentem Rosji? Przecież sprawę koncertu można załatwiać na poziomie managerów, artysta powinien być – i zwykle jest - z dala od takich przyziemnych spraw. Czy na takie same spotkanie może liczyć na przykład Justyna Steczkowska albo Doda? Kto w takim razie zaaranżował to spotkanie, na którym pewnie roztoczyła przed carem wizję spektaklu z plastikowymi cyckami, mnóstwem piór u roznegliżowanych kokot, wysokimi podświetlanymi schodami a’la Szczepański ze walterowskiego Studio 2 i własną gracją muchy w smole (czyli wierną replikę kolejnego powtarzalnego jak flaki z olejem kolejnego Sylwestra w post-peerelowskiej TV). I on, Władimir Władimirowicz nie rozpoznał się na tym. Nu prosta żałko.

Ale poza tym kto istotne jest kiedy to spotkanie zaaranżował. Stawiam, że było to po 2010-04-10 gdy w elito-podobne celebryckie towarzycho wstąpił duch miłości do wszystkiego co radzieckie, proradzieckie, rosyjskie lub prorosyjskie. Można by zapytać dlaczego takimi uczuciami owa brać nie zapałała do szefów innych mocarstw, ale próżno by oczekiwać odpowiedzi. Po prostu fala wdzięczności wybuchła po tej dacie niczym nieposkromiona wiosna.

Pisząc notkę o kimś kto występuje w telewizorni i jest rozpoznawalny zwykle sięgam dodatkowo do ulubionego źródła wiedzy obecnie urzędującego pana prezydenta, czyli Wikipedii. I cóż tam znalazłem? Gdybym przeczytał pierwszy rozdział i na końcu dyskografię to bym się niczego nie dowiedział, czego bym wcześniej nie wiedział. Ale postanowiłem przeczytać „od dechy do dechy”. No i patrzę i patrzę i oczom nie wierzę. W okresie stanu wojennego lub też krótko po nasza bohaterka koncertuje w… Związku Radzieckim. Próbuję sobie przypomnieć czy występowała może na jakimkolwiek w onym czasie festiwalu piosenki niezależnej? No i sobie nie przypominam a i Wikipedia milczy na ten temat. A ona nie tylko koncertowała po ZSRR w tym czasie ale i nagrała tam płytę. W roku 1983, gdy końca dobiegał stan wojenny i jeszcze ludzie siedzieli w więzieniach bohaterka zagadki robiła karierę w ZSRR. Mój Boże, nawet w ZSRR i Rosji ma dwa razy więcej sprzedanych płyt niż w Polsce. I to wszystko w czasie gdy w Polszy szalała kontrrewolucja towarzysze radzieccy z otwartymi ramionami przyjęli ja jak swoją. Jak to było możliwe?

Na pierwszym roku studiów pod koniec lat 70-tych ubiegłego wieku wpadł mi i memu koledze szalony pomysł do głowy: jedziemy nad Bajkał i do Mongolii. Wybraliśmy się wiec do Warszawy, zapukaliśmy do ambasady Mongolii i gdy otwierający nam urzędnicy usłyszeli czego od nich potrzebujemy to mieli miny jakby zobaczyli Marsjan. Patrzyli na nas jak na wariatów. Starań o wyjazd nad Bajkał już nie kontynuowaliśmy. Po latach spotkałem kolegę ze szkoły sredniej, który za dobre wyniki dostał się na Uniwersytet w Leningradzie (no taką miał widać potrzebę). I zapytałem go jak zorganizować wyjazd nad Bajkał. Słucham?! – zapytał z niedowierzaniem. Człowieku, trzeba było być w Komsomole i dodatkowo trzeba było być zweryfikowanym przez KGB, a i tak wycieczka mogła jechać tylko wyznaczonym szlakiem.

A rzeczona w onym czasie była tam Gwiazdą. Ponieważ zagadka jest niezwykle trudna dla ułatwienia podam, że jej imię kończy się na literę a. Z ilu liter składa się jej imię sami sobie policzcie.

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka