Marek Powichrowski Marek Powichrowski
192
BLOG

Lot kondora nad płonącym Reichstagiem

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 0

Czym się zakończą sytuacja po zamachach w Paryżu? Wzmożoną krucjatą przeciwko religii ponieważ zagraża ona idei państwa liberalnego. Tak ogłosił dziś wpływowy tygodnik niemiecki Stern, który wie co w trawie związanej z władzą piszczy.

Wydawcy pisma, w którym doszło do zamachów ogłosili, że nadal będą „krytykować” religię. Przełóżmy więc ich sposób „krytykowania” na realia polityczne. Wyobraźmy sobie, że znalazłaby się grupa chcąca założyć pisemko, w którym na pierwszej stronie pierwszego numeru umieszczamy „satyrę” pokazującą jak karykatury głównych graczy na europejskiej arenie kopulują ze sobą obrzucając się fekaliami. Mają przy tym miny pokazujące ich stan uniesienia orgazmem. Dodatkowo w odbycie pana przewodniczącego wsadzona jest czerwona pięcioramienna gwiazda. To jest parafraza z tego co można było w tej „gazecie” zobaczyć. Czy w obronie tak pojętej „wolności słowa” staną wszyscy, którzy teraz deklarują, że są „czarli”. Nie tylko nie staną ale i potępią.

Religią domu panującego w Europie jest dziś liberalizm. Przyjęło się uważać, że jest to synonim łagodności, przyzwolenia. Nic bardziej błędnego. Jest takie powiedzenie, że nie ma takiej zbrodni, do której nie posunie się liberalny rząd gdy mu zabraknie pieniędzy. Dla przypomnienia dodam tylko, że Rosja sowiecka była kiedyś uważana na Zachodzie jako państwo liberalne. Nikt z chwalców nowego porządku nie pisnął jednak słówkiem, że pozwalała na to co na co pozwalała na pod warunkiem iż Partia-Matka wyrażała na to zgodę. Głównie pozwalała na walkę z religią jako „opium dla ludu”. Bo to było najprostsze i szybko dawało efekty w przeciwieństwie piętrzących się i nieusuwalnych problemów powodowanych przez sprzeczną z człowieczeństwem ideologią. Walka z religią była tematem zastępczym mającym skierować oczy w zupełnie w inną stronę a nie tam gdzie należało szukać przyczyn niepowodzeń.

Liberalizm jest też religią. Ma swoje święte krowy, których nie ima się prawo. Ma swoje prawdy objawione i swoje dogmaty. Na przykład ten, że poczęte dziecko dopóki nie wychyli swojej główki z łona matki to nie jest człowiekiem a jakimś tam płodem o niskiej inteligencji i w związku z tym może być bez wyrzutów sumienia pozbawione życia jak natrętna mucha. Prorocy tej religii zaczynają mieć wizje, z których wynika, że i po wychyleniu główki z łona matki też będzie można to dziecko ubić z takich lub innych względów.

Ale wróćmy do zamachu. Jest wokół niego kilka dziwnych spraw. Tuż po zamachu byłem w barze na stacji benzynowej gdzie był włączony telewizor. Widziałem więc powtarzane w kółko sceny jakie się tam rozgrywały. I zdumiało mnie kilka rzeczy. Po pierwsze zamachowcy wcale się nie spieszyli z odjazdem spod miejsca zbrodni. Wyglądali tak jakby przyjechali ot tak sobie do cioci na imieniny. Gdy ruszyli to wcale bez pisku opon i z paleniem gumy. Jazda z przestrzeganiem znaków ograniczających prędkość w terenie zabudowanym. Całość filmowana była z ręcznych kamer z dachów budynków. Skąd te kamery się tam znalazły w tak krótkim czasie? A całości dopełnia zgubiony dowód zamachowca co jest szczytem wszystkich szczytów aby być takim legalistą aby na zamach jechać z legalnymi dokumentami pozostawionymi w samochodzie. Żaden kierowca na co dzień korzystający z samochodu tak nie robi.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to spiskowa teoria dziejów. Ale jeżeli ktoś liznął nauki historii więcej niż tylko szkoła wymaga w stylu „pewnego razu pewien król na pewną wojnę” ten wie, że historia to taka nieustająca spiskowa praktyka dziejów. Był taki czas, wcale nie tak odległy, gdy spisową teorię dziejów można było głosić oficjalnie i być za to wychwalanym i zdobywać nagrody. W toku 1975 odbyła się premiera filmu „Trzy dni kondora”. To film rozpoczynający się od scen w jakimś biurze, w którym automat skanuje jakaś książkę. Automat przewraca kolejne kartki i tak naprawdę nic się ciekawego nie dzieje. Główny bohater wychodzi z biura aby zakupić coś na lunch. Czyli zwykła szara codzienność w przeciętnym office. I w tym czasie do biura wpadają zamaskowani i uzbrojeni ludzie i robią na pracownikach rzeź. Jak się potem okazuje pracownikami tego biura byli agenci CIA a same biuro była to tajna komórka CIA, której zadaniem było automatyczne czytanie wszystkich książek w poszukiwaniu możliwych scenariuszy zamachów. Zamachu na nich dokonała sama „firma” w jakimś bliżej nieokreślonym celu, który na końcu filmu okazuje się być w interesie państwa. Głównemu bohaterowi udaje się cudem uniknąć zagłady ale ciągle jest tropiony przez „firmę”, która próbuje namierzyć jego rozmowy z budek telefonicznych. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie proste fakty historyczne z dziedziny IT. Otóż pierwszy profesjonalny program potrafiący jako-tako rozpoznawać tekst ukazał się na rynku w roku 1976, Realne oprogramowanie realizujące ideę sztucznej inteligencji (AI) w tamtych latach było na poziomie inteligencji ameby (i prawdę mówiąc dziś o AI niewiele słychać). Aby móc namierzać rozmowy telefoniczne trzeba było mieć skomputeryzowane centrale telefoniczne z odpowiednim oprogramowaniem. Ale poważne prace nad tym prowadził Bjarne Stroustrup w firmie Bell w latach 80-tych. Nie przeszkadzało to aby film uznać za wybitny choć był w świetle tych faktów wyssany z palca. Był jednak robiony przez będące w długim marszu po władzę „dzieci kwiaty” chociaż ja wolę ich nazywać tak jak się oni sami określali w roku 1968: „wściekli z Nanterre” . Dziś wściekli są u szczytu władzy i każdą próbę interpretacji wydarzeń poza ich oficjalną mogącą się pojawić w mediach głównego nurtu tłumią w zarodku jako spiskową teorię dziejów.

Gdy widziałem w telewizji sceny z zamachu to przemknęła mi myśl, że skutkiem tego będą represje na religię. Jak widać nie musiałem długo czekać aby taki głos stał się faktem. Twórca idei Unii Europejskiej, Robert Schumann był człowiekiem bardzo religijnym. Symbol Unii Europejskiej jest przecież symbolem… maryjnym. Za jego czasów kraje zachodniej Europy złączone w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej były silne politycznie, gospodarczo i militarnie. Ale wystarczyło kilkadziesiąt lat aby z Zachodu Europy wyrugować Boga i stopniowo usuwać z niej budujące cywilizację odwieczne prawa aby stała się ona tym czym ją teraz mamy. Kolosem na glinianych nogach, nie radzącym sobie z kryzysami. Za to świetnie radzący sobie z krzywizną banana, ślimakiem jako rybą czy marchewką jako owocem.

I kto wie czy winnymi tego całego kryzysu nie okażą się być winni Bogu ducha winni ludzie religijni, którym przygotuje się specjalne represyjne ustawy. Może nawet będą uchwalone w Norymberdze.

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka